TOC-to zarządzanie ograniczeniami występującymi w otaczającym nas świecie, przy czym ograniczenie rozumiane jest tu jako czynnik spowalniający nasze osiągnięcia, czy realizację wyznaczonego celu. Jego twórcą jest dr Eliyahu Goldratt. Metoda ta ma bardzo szerokie zastosowanie w każdej branży biznesu, armii, służbie zdrowia, edukacji, itp.
TOC w edukacji
TOC to uniwersalny program edukacyjny w formie trzech prostych narzędzi graficznych, skierowny dla wszystkich poziomów edukacyjnych – od przedszkola do szkoły wyższej (i więcej). Uniwersalność programu polega na tym, że trzy "narzędzia myślowe" TOC: (Chmura, Gałąź, Drzewko Ambitnego Celu) można zastosować do treści edukacyjnych wszystkich nauczanych przedmiotów (język polski, historia, matematyka, fizyka, itp.).
Ponadto, narzędzia uczą planowania pracy, podejmowania samodzielnych decyzji przez uczniów i przewidywania ich konsekwencji, poprawnej komunikacji w klasie, analizy konfliktów i sposobów ich rozwiązywania.
Poprzez swój graficzny układ, przejrzystość i łatwość budowy narzędzia te są bardzo proste do nauczenia.
Dzięki zastosowaniu narzędzi w codziennej nauce uczniowie potrafią: zrozumieć materiał, zamiast uczyć się go na pamięć, potrafią odnieść wiedzę zdobytą w szkole do swojego życia, wiedzą, jak rozwiązywać swoje problemy i konflikty. Dysponują narzędziami, dzięki którym to właśnie oni ponoszą odpowiedzialność za proces uczenia się.
Narzędzia TOC rozwijają myślenie krytyczne
Uczeń rozwija się w kierunku rozwiązywania problemów w oparciu o systematyczne planowanie, analizuje pomysły w oparciu o własne rozumienie i zasoby intelektualne - kształtowanie logiki.
Narzędzia TOC pomagają uczniom zrozumieć:
- czego się uczą,
- jak sie uczą,
- co jest ważne do nauczenia się,
- gdzie zwiększyć wysiłek,
- co myślimy, że jest prawdą,
- co myślimy, że jest fałszem,
- jak rzeczy powinny być postrzegane,
- czy nasza nauka jest głęboka czy powierzchowna.
Główna bohaterka filmu pt: "Capitan Fantastic" odnosi się do fragmentu przeczytanego tekstu.
Myślenie linearne, systemowe TOC jako sposób organizowania wiedzy
Umysł działa linearnie i jego sposób przetwarzania informacji opiera się na trzecim prawie Newtona. Po każdej akcji następuje reakcja. Budując relacje między jednym i drugim, znajdujemy ostateczny powód wszystkiego, co w naszym życiu się wydarzyło-czyli przyczynę. Zrozumienie mechanizmu przyczyny i skutku daje możliwość dowolnego zmieniania jednego ze składników i wpływania na motywację. Każde działanie jest skuteczne, a więc przynosi jakiś skutek
Co to jest myślenie linearne? Czym jest TOC?
Wyobraź sobie worek do którego chcesz nasypać piasku. Bierzesz pusty worek i wsypujesz piasek. Początek tego procesu. Pusty worek. Koniec to worek z nasypanym piaskiem. Dlaczego pusty worek stał się pełen piasku ? Bo piasek został do niego nasypany. Przyczyna i skutek. Skutek jest wynikiem przyczyny i zachodzi po zadziałaniu przyczyny – to jest paradygmat myślenia linearnego.
Myślenie linearne sprowadza się do przyczyny i skutku oddalonych od siebie w czasie.
Narzędzie TOC -"gałązka"
Na bazie gałązki logicznej utworzona mapa przykładów
Narzędzie TOC -"chmurka"
Narzędzie stworzone przez Eliyahu Goldrata pozwalające na rozszerzanie perspektywy "obiektywu", przez który uczniowie patrzą na świat biorąc pod uwagę różne punkty widzenia.
Przedstawienie rozwiązanego problemu jako konfliktu dwóch opcji, racji, przeanalizowania go i znalezienia rozwiązania przełomowego, satysfakcjonującego obie strony konfliktu. W psychologii pozytywnej to wygrana -wygrana. Rozwiązaniem nie jest kompromis lecz prowadzenie do zaspokojenia potrzeb oby stronom konfliktu.
Łańcuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo
Warto zastanowić się czym mogą być ograniczenia w edukacji-jak dzięki nim wyrównać szanse edukacyjne wszystkim uczniom. Proszę przeczytać poniższe opowiadanie i odnieść do każdej swojej lekcji. Warto zastanowić się nad najsłabszym ogniwem całego procesu nauczania. Łacuch jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo. Poniższe opowiadanie stanowi filozofię i rozumienie czym jest TEORIA OGRANICZEŃ
Opowiadanie "Wycieczka szkolna" na podstawie "CEL" dr Eliyahu Goldratt
Przez pewien czas obserwowałem idący przede mną szereg. Jak zwykle, odległość! Między chłopcami idącymi w grupie odległość zaczęła się zwiększać. Jak mam prowadzić grupę młodzieży?-pomyślałem. Dwukrotnie musiałem zatrzymywać grupę idących szybciej chłopców żebyśmy mogli dogonić czoło. Przede mną szedł chłopiec Herbi. To właśnie jemu skrobałem marchewki. W tym momencie Herbi nie blokuje nikogo, tylko mnie. W rezultacie, każdy chłopiec w grupie tak jak Herbi, wybrał optymalny dla siebie krok. Odleglość między chłopcami rosła, a im bliżej poczatku kolumny, tym odległości były większe.
Wynikalo z tego, że nie mialo absolutnie znaczenia, jak szybko ktokolwiek z nas mógł iść lub rzeczywiście szedł. Czy dzięki tej najszybszej osobie w grupie osiągniemy sukces i dojdziemy do celu szybciej?
Absolutnie nie. Herbi podążał naprzód własnym rytmem. To on decydowal o naszym sukcesie i o tym jak szybko dotrzemy do celu.
HOP, HOP! — zawolalem. — Powiedźcie chłopcu na przedzie żeby stanął tam gdzie jest. Chłopcy przekazali moje polecenie do czola kolumny.
•—• Wszyscy mają pozostać na swoim miejscu, dopóki do nich nie dojdziemy! — krzyknąłem. — Nie zmieniajcie miejsca w szeregu!
Piętnaście minut później zastęp stał w zwartym szeregu. Stwierdziłem, że tym, który uzurpował sobie role, przywódcy był Andy. Przypominałem im, że mają pozostać dokładnie w tym samym miejscu co w trakcie marszu.
•—• W porządku — powiedzialem. — Podajcie sobie ręce. Spojrzeli po sobie. •—• Dalej, róbcie, co mowię. I nie puszczajcie rąk. Potem wziąłem Herbiego za rękę i tak jakbym przeciągał łańcuch, przeszedłem do przodu mijając cały szereg. Reszta zastępu podążyła za mny trzymając się za ręce. Minąłem Andy'ego i szedłem dalej. Przeszedłszy odległość równą dwóm długościom kolumny, stanąłem. W ten sposób obróciłem cały zastęp i chłopcy ustawieni byli w dokładnie odwrotnej kolejności niż przedtem.
— Słuchajcie uważnie —• powiedzialem. —•Macie zachować tę kolejność aż dotrzemy na miejsce. Wszyscy mają się trzymać osoby idącej przed nimi. Herbi będzie prowadził.
Herbi wydał się zaskoczony i wstrząśnięty: — Ja? Wszyscy inni byli również dziwieni. — Chce pan, żeby on prowadził? —•zapytal Andy. —•Ależ on idzie najwolniej! — dodał inny chłopiec. — Wyprawa nie polega na tym, żeby zobaczyć, kto pierwszy zdola dotrzeć na miejsce. Rzecz w tym, żeby dotrzeć tam razem. Nie jesteśmy grupą odrębnych jednostek. Jesteśmy zespołem. A zespół przybędzie na miejsce dopiero wtedy, gdy wszyscy tam dotrzemy.
Ruszyliśmy i udalo się. Naprawdę. Wszyscy trzymaliśmy się razem, za Herbim. Ja sam wróciłem na koniec, żeby mieć wszystko na oku i czekałem, kiedy zaczną się pojawiać przerwy. Ale odległości się nie zwiększały. Widziałem, że w środku kolumny ktoś się zatrzymywał, żeby poprawić plecak. Ale jak tylko znowu ruszył wszyscy poszli trochę szybciej i zaraz go dogonili. Nikt się nie zadyszał; coż za różnica!
Oczywiście po niedługim czasie szybsi chłopcy z końca zaczęli narzekać.
•—• Herbatnik! —•krzyknął jeden z nich. — Zaraz tu zasnę. Czy nie możesz trochę przyspieszyć?
— On robi co może •—powiedział chłopiec idący za Herbim — więc zostaw go w spokoju.
•—• Proszę pana, czy nie możemy dać kogoś szybszego na początek? •— spytał chłopak przede mną.
— Jeśli chcecie iść szybciej, musicie wymyślić sposób, żeby Herbi szybciej maszerował — odpowiedziałem.
Przez kilka chwil był spokój. Potem ktoś z końca krzyknął: — Herbi, co ty masz w plecaku?
—•Nie twój interes — odpowiedział Herbi.
— Stańmy na chwilę-powiedziałem
Herbi zatrzymał się i odwrócił. Kazałem mu przejść do tyłu i zdjąć plecak. Wziąłem go od niego... i o mało nie upuściłem na ziemię.
— Herbi, to waży chyba z tonę. Co ty tam masz? •—• Nic takiego. Otworzyłem plecak i sięgnąłem do środka. Znalazłem tam sześć butelek wody mineralnej, kilka opakowań makaronu, pudełko batonów, słoik ogórków, dwie puszki tuńczyka. Spod płaszcza przeciwdeszczowego, kaloszy i torby z masztem do namiotu wyciągnąłem duży żeliwny rondel. Z boku przytroczona była składana saperka.
•—• Herbi, co ci wpadło do głowy, żeby brać to wszystko? •—• zapytałem. Wydal się zmieszany. •—Mieliśmy być dobrze przygotowani -proszę pana. — Dobrze, rozdzielmy te rzeczy — zadecydowalem.
•— Mogę nieść wszystko — nalegał Herbi.
•— Słuchaj, Herbi, dokonałeś bardzo wiele dźwigając to aż do tego miejsca, ale musimy iść szybciej. Jeżeli weźmiemy część twojego bagażu, to będziesz mogł lepiej sobie radzić na czele kolumny.
Zdaje się, że w końcu to go przekonało. Andy wziął żeliwny garnek, kilku innych chlopców zabrało parę drobnych rzeczy, które powyciągałem z plecaka. Ja wziąłem większość i zapakowałem do siebie, bo przecież byłem najsilniejszy. Herbi wrócił na początek. •
Ruszyliśmy w dalszą drogę, ale tym razem Herbi dał radę iść dość szybko. Uwolniony od znacznej części ciężaru, który dźwigał, wydawał się niemal unosić w powietrzu. Pędziliśmy więc, cały zastęp, dwukrotnie szybciej niż przedtem. I nie rozbijaliśmy się na grupki. Ilość zapasów spadała. Tempo rosło...
Write a comment